Dlaczego Dziecko Nie Słucha Poleceń Ani Co Się Do Niego Mówi

Dziecko niesłuchające poleceń, to dziś częsta sytuacja.
Taki pytanie często pojawią się w mailach od rodziców. Dziecko nie słucha, nie wykonuje poleceń i nie robi sobie nic z tego, co mówi do niego rodzic. Dziś po części wyjaśnię dlaczego.

Jeśli masz taką sytuację, to tak naprawdę poszło coś nie tak ze strony rodzica, który nie właściwie dał komunikat, tym samy nie dając szansy by dziecko zrozumiało słowa wypowiadane przez dorosłego.

Dziś omówię dialog miedzy dzieckiem a rodzicem, który bezpośrednio wpływa na rozmowę.

Nie jest prawdą, że dziecko zawsze powinno słuchać niezależnie jak się do niego mówi, kiedy itd. Podobnie jak dorosły dziecko również potrzebuje kilku dodatkowych bodźców, by zrozumieć, co się do niego mówi. Dziecko skupia swoją uwagę na różnych rzeczach w ciągu dnia. I jeśli dajesz polecenie to potrzebujesz jeszcze jego uwagi, która często skierowana jest zupełnie gdzieś indziej. I nie tylko uwagi.

 

O czym mowa?

Kontakt wzrokowy

Nie zawsze jest o niego łatwo jak wszystko dzieje się szybko, dziecko biega i jest pełne energii.
Patrzenie dziecku w oczy pozwala mu skupić się na tym, co do niego mówisz. Jego uwaga jest skoncentrowana tylko na Tobie a nie na czymś innym. Jak np. dziecko sobie chodzi po mieszkaniu a Ty mówisz do jego pleców to ono po prostu Cie nie usłyszy, tak jak Ty byś nie usłyszał/ła tego co ktoś mówi do Twoich pleców. Dziecko ma tak samo.

 

Każdy z nas, dziecko również najlepiej koncentruję się na tym, na co akurat patrzy.
Patrząc w oczy dziecku, lepszy efekt uzyskasz kucając przy nim. Tym samym rozmawiasz jak równy z równym. Część rodziców stoi nad dzieckiem, gdy coś mówi do niego. Z perspektywy dziecka stoi nad nim ponad dwa razy większy olbrzym i coś mu karze. To musi wywołać strach.
Nie zawsze jest możliwość by kucnąć, jednak da Ci to lepszy efekt w rozmowie z dzieckiem. A gdy masz możliwość stać pół metra od dziecka i tym samym stać nad nim to na pewno możesz też przy nim kucnąć a zupełnie zmieni jakość rozmowy.

 

Monolog w rozmowie

Tego typu błąd rodzice popełniają, dając dziecku polecenie a jako uzasadnienie mówią: bo tak, bo ja tak chce, masz tak zrobić i już. Taki argument to dla dziecka żadne uzasadnienie, dlaczego ma robić coś, co rodzic każe.
Rodzice często nie uznają czegoś takiego jak dyskusja z dzieckiem. Ich wielkie rodzicielskie ego nie pozwala na to, by ono mogło coś w takiej sprawie powiedzieć. Ma to zrobić i już.

To jest błąd. Teraz dziecko jest dzieckiem, ale kiedyś będzie dorosłe i będzie się wymagało od niego samodzielnego myślenia. A takie argumentowanie przez rodzica tego, co ma zrobić, pozwala mu zrozumieć, że to, co robi ma sens. Dzięki temu będzie unikało robienia czegoś bez sensu.

Przykład:
Rodzic woła dziecko: chodź do mnie
-a po co?
-bo ja tak chce!!

Tutaj nie ma żadnego argumentu. A gdyby zamienić, bo ja tak chce, na bo chce Ci coś powiedzieć, czy nie brzmi to inaczej? Dziecko dokładnie wie, po co idzie do rodzica i czego może się spodziewać.
Taki prosty argument daję już zupełnie inny efekt w komunikacji.

Argumenty są zawsze logiczne. Więc dziecko wie, że powodem, dla którego coś ma robić, nie jest zły dzień rodzica, który pod wpływem emocji kazał coś zrobić. Podczas gdy normalnie nie kazałby tego zrobić, jak by dany dzień nie okazał się gorszym. Dlatego zawsze dawaj argument.

 

Ton głosu

Na to najtrudniej zwrócić uwagę z perspektywy samego siebie. Każdy jest przyzwyczajony do swojego tonu głosu. Jeden mówi głośniej, ktoś inny ciszej. Jeden ma niższy głos, inny wyższy. Jest wiele ćwiczeń na kształtowanie tonu głosu. Tutaj nie ma miejsca, by je opisać.

Jeśli dasz polecenie dziecku a w Twoim tonie będzie złość, to nie zadziała to tak jak tego chcesz. Jeśli ton głosu będzie traki jak przy pytaniu, to również nie będzie efektu. Najlepiej wybrać pośredni ton, który będzie oznajmujący. Tak by w Twoim głosie nie było ani pytania, ani złości, ani też zdziwienia. Ćwiczenie przed lustrem jest bardzo pomocne  Pomaga lepiej opanować ton głosu.

Zauważyłem, że wielu rodziców pochyla się jak mówi do dziecka. Stojąc pół metra od dziecka i jeszcze się nad nim pochylając efekt będzie zupełnie odwrotny. Kucając przy dziecku (tak jak pisałem wcześniej) pamiętaj o tym, by się nie pochylać.

Jeśli będziesz miał/ła wyprostowaną postawę, to również wpłynie to pozytywnie na Twój ton głosu. Może wydać się to Tobie dziwne, że wyprostowane lub pochylone plecy wpłyną pozytywnie lub negatywnie na Twój ton głosu. Ja jednak nie chce byś wierzył/ła mi na słowo. Po prostu wypróbuj to i zobacz, co się zmieni.

 

Czekam na wiadomość od Ciebie.

Pozdrawiam i do usłyszenia

Marcin Raszka

Chcesz wiedzieć więcej?

Zajrzyj do moich bezpłatnych poradników.

Kliknij tu aby przeczytać

 

 

 

 

7 comments for “Dlaczego Dziecko Nie Słucha Poleceń Ani Co Się Do Niego Mówi

  1. Karola
    25 marca 2016 at 16:19

    Witam, a co jeśli dziecko bardzo częscto nie odpowiada nawet na zwykłe przyjacielskie pytania typu: W co dziś bawiłeś się w przedszkolu? Czy było fajnie? Jaki ładny obrazek , namalujesz taki dla mnie?
    Synek nie ma problemów ze słuchem a tym bardziej rozumieniem, często opowiada bardzo skomplikowane historie które sam sobie ładnie logicznie zbudował z tego co przed chwilą usłyszał od innych, jednak często jakby świadomie nie chce nawiązać żadnego kontaktu, Kiedy sam o coś pyta odpowiedz go interesuje i jest wtedy dobry kontakt miedzy nami, jednak przy pytaniach z naszej strony często zwyczajnie jet cisza , nawet jeśli powtórzymy je kilkakrotnie w różnej formie.

    • Marcin
      25 marca 2016 at 16:52

      NIe wiem ile lat ma dziecko. Jeśli nie odpowiada na pytania może być tak, że nie interesuje go rozmowa na ten właśnie temat. Mógł nie bawić się w przedszkolu, a np spędzać czas w inny sposób. Na pytanie czy było fajnie dzieci często odpowiadają szczerze, że nie. Może Pani synek nie chce tak odpowiadać, bo wie że będzie go Pani przekonywać, że było inaczej.. tak robi dużo rodziców i to pierwsze co mi przychodzi do głowy, po przeczytaniu Pani pytania.

      • Karola
        2 kwietnia 2016 at 14:08

        Dziękuję za rekację na moje wątpliwości. Synek ma niecałe 2.5 roku. Zaczęłam się trochę martwić, czytając w różnych publikacjach, że świetna komunikacja dziecka wtedy kiedy ono samo ma ochotę się czegoś dowiedzieć (synek naprawdę doskonale składa zdania i przekazuje treść o którą u chodzi) a z drugej strony brak reakcji na pytania i rozmowy inicjowane przez inne osoby może być jednym z zaburzeń spectrum Aspargera. Ponieważ synek wykazuje pewne cechy tego zespołu ( jesteśmy w trakcie diagnozowania i obserwacji ze względu na jeszcze zbyt młody wiek) np. silne przywiązanie do przedmiotów (jest kilka i zmieniając się, nie są to żadne misie, maskotki, tylko np jakaś kredka, kapsel, kulka z którą potrafi chodzić przez cały dzień i układa na szafce do snu, robi awantury gdy jej nie może znaleźć), znaczące problemy z małą i dużą motoryką (pracujemy nad nimi ćwiczeniami z zakresu integracji sensorycznej) i obniżone napięcie mięśniowe zastanawiam się, czy to może być temat zbliżony czy po prostu cecha tego wieku i indywidualność charakteru ( i tak wolałabym to widzieć 🙂

  2. ik
    8 grudnia 2017 at 11:51

    Mój syn ma 16 lat i zdiagnozowane spektrum autyzmu – syndrom Aspergera. O ile, jak był mniejszy łatwiej było, choć też ciężko, nim pokierować, o tyle teraz sprawa utknęła w ślepej uliczce. Od jakiś 4 lat doszły hormony i zniweczyły moja ciężką codzienną pracę nad nim. Syn jest zbuntowany i nieposłuszny, chociaż to drugie słowo wydaje mi się archaiczne. Chodzi o to, że nikt nie może go do niczego nakłonić, czytaj: zachęcić. Przykład: musi napisać wypracowanie z języka. Pisze. Sprawdzam, czy dobrze. Widzę błędy, więc proszę go o poprawienie. Widzę, że nie zrozumiał struktury, więc rysuję schemat od nowa. Omawiam i proszę, żeby go zastosował. Zostawiam go na chwilę. Woła mnie, gdy jest gotowy. Sprawdzam ponownie i nic. Dalej te same błędy. Proszę cierpliwie, aby ponownie pochylił się nad tematem. Poświęcił temu więcej czasu. Za godzinę jest ta sama sytuacja. Za trzecim, piątym, czy dzięsiatym razem puszczają mi nerwy i wybucham. Poddaję się, bo już nie mam siły z nim walczyć. I tak jest codziennie. Planuję: dziś zrobimy to i tamto. Jutro coś innego. To są proste zadania, więc powinien się szybko uporać. Kończy się tym, że ślęczy nad czymś godzinami. Wszystko przeciąga się w czasie. Mam wrażenie, że on musiałby robić jedną klasę przez conajmniej 4-6 lat bez mojej pomocy. W ogóle nie czuje presji upływających terminów. Jest kompletnie zrelakswany a nawet zadowolony ze swoich słabych ocen. Takie same spostrzeżenia maja też nauczyciele. Nauczcielka mi powiedziała, że ma tylko 45 min dla całej klasy (co jest zrozumiałe) i nie ma czasu na to, żeby nad nim stać i pilnować go, czy np. przepisuje z tablicy. On chyba jest nieobecny. Na lekcjach robi z siebie klauna. Na testach nie potrafi przeczytać polecenia ze zrozumieniem i robi coś innego, niż to, co się od niego oczekuje. Szkoła zabija przede wszystkim mnie, bo jego ta sytuacja nie stresuje.Proponowałam, żeby zmienić szkołę na łatwiejszą: technikum, czy nawet zawodówkę i wtedy napotykam ponownie na opór a wręcz głośny sprzeciw. Czasami poddaję wątpliwością diagnozę i zastanawiam się, czy on poprostu nie jest opóźniony mentalnie w rozwoju. Niby wyniki testów pokzują, że ma wysokie IQ, ale mi jest jakoś trudno w to uwierzyć, bo praca w szkole, czy w domu tego nie potwierdza. Według literatury nt. autyzmu, powinien mieć cechy osoby aspołecznej mającej obsesję na punkcie detali, a on ma przyjaciół a detale nie stanowią dla niego żadnej wartości. Ostatnio zapytałam go, czy to prawda, że nie potrafi słyszy wszystko, co się dzieje wokół na takich samych częstotliwościach i czy ma problemy z filtrowaniem bodżców, co wpływa na to, że domunujący głos nauczcielki nie jest dla niego wcale dominującym. Powiedział, że to bzdura.
    Wszystkie uwagi i porady z mojej strony są odbierane na NIE. Nie, bo nauczycielka nie kazała (potem się okazuje, że kazała). Nie, bo mi się nie chce. Nie, bo to zajmuje zbyt dużo czasu. Nie, bo nie. oczywiście, żadnego feed backu o szkole, bo przecież to nie jest interesujący temat. Mój syn zachowuje się, jak turysta na wycieczce krajoznawczej z zabiegami w SPA, podczas gdy ja, mimo młodego wieku, czuję, że pochylam się już nad własnym grobem. POMOCY!

    • Agata
      28 maja 2018 at 17:49

      Mam ten sam problem tylko z ośmiolatkiem… Proszę napisz mi do jakich specjalistów chodziłaś i co powiedzieli, czy dali ci jakieś leki, postawili diagnozę. Pozdrawiam trzymaj się

  3. Majka
    31 marca 2018 at 20:53

    Witam moja córka ma 7 lat i wogole nie slucha co sie do niej mowi nie akceptuje mnie ciagle mowi mi na ty rzadko slychac slowo mama lecz do meza mowi normalnie tata i co tez by nie bylo tata jest zawsze najlepszy z wszystkim chodzi do taty i mu opowiada ale z drogi strony rowniez jego nie slucha kiedy mowi cos do niej ma poprostu swoja wole i nie reaguje na to co my mowimy proszenie i blaganie nic nie pomaga.naprzykład zakarze córce cos dotykac bo moze to popsuc to nie slucha musze jej to 5 razy powtórzyć zanim rece od tego wezmie a ledwie sie obruce,weźmie to i albo upusci albo psuje i mowi przepraszam nie chcialam ja jej tlumacze dlatego tez nie kazalam brac a corka tylko sie patrzy na mnie i glupio sie śmieje i lekcewazy tego co do niej mowie i tak zawsze jest.wogole sobie nic z tego nie robi ja prosze blagam ile razy placze bo juz sie sil nie ma.to co corka chce dostac w domu to robi halas o to ze ona chce i koniec w domu sa potem same krzyki i halas bo ona chce a jak mowie ze nie to ona jestes glupia ide do taty.ja w jej wieku nawet nie smialam tak robic do rodziców jak corka dzis do mnie i meza.juz jestem bezradna.

  4. Dian
    3 lutego 2019 at 23:09

    Moj syn ma 7lat i tez wogule nie slucha co sie do niego mowi.Najgorsze jest to ze jesli cos nap zle zrobi i siedzimy.z mezem i tlumaczymy staramy wytlumaczyc mu to mowi tak na odwal sie ze rozumie(dla swietego spokoju)a pod nosem sie smieje….i potem mowi ze rozumie a i tak potem sie wszystko powtarza.Mnie wogule nie slucha na gdzies co mowie nieraz juz nawet krzykne jak nerwy mi puszcza..przed mezem czuje wiekszy respekt..ale to jest spowodowane tylko i wylacznie moja wczesniejsza wzgledem niego niekonsekwencja i teraz „wchodzi mi na glowe”.Nie wiem jestem juz czasami bezradna tlumaczenie nie pomaga,rozmowy,podniesionym glosem jak nap 10razy mowie spakoj sie do szkoly. .a on z stoickim spokojem ZARAZ,a w rzeczywistosci i tak sie nie spakuje.Poprostu mam dosc i nie wiem co mam zrobic jak dotrzec,czy to sie zmieni?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *