Dziś będzie mała zabawa słowem. Dokładnie jednym słowem, które na pewno nie raz powiedziałeś do swojego dziecka i nierzadko sam je słyszysz w codziennym życiu. Mam na myśli słowo: „spróbuj”.
Z pozoru niewinne, ale czy wiesz, co niesie za sobą?
Co myśli Twoje dziecko jak mówisz do niego „spróbuj…”?
Na początek mały test:
Spróbuj nie czytać tego artykułu.
Co pomyślałeś? Czy czułeś się zmuszony do przeczytania dalej tekstu? A może wręcz przeciwnie?
Teraz zastanów się, ile razy dziennie słyszysz takie zwroty, jak:
„Spróbuj to zrobić…”
„Spróbuj się nie spóźnić…”
„Spróbuj to kupić…”
„Spróbuj posprzątać…”
itp.
Takie przykłady można by tu mnożyć.
Jak słowo spróbuj, motywuje dziecko?
Prawda jest taka:
Próbowanie zawsze zakłada porażkę, dając możliwość: zrobię to albo nie. Spróbuję, czyli postaram się, ale nie obiecuję, że mi się uda. Dzieci odbierają to dokładnie tak samo. Kiedy chcesz by dziecko coś zrobiło a mówisz mu „spróbuj to zrobić”, to dajesz mu przywilej by tego nie dokonało lub by działanie się nie powiodło.
Nie twierdzę jednak, byś nie używał tego słowa w ogóle. Wręcz przeciwnie: lepiej próbować niż nic nie robić, ale postępuj ostrożnie. Pisząc ten artykuł miałem na celu przybliżenie Ci mocy słowa „spróbuj” i pokazanie, jak Twoje dziecko reaguje na polecenia z jego obecnością.
Próbowanie a robienie
Przede wszystkim chcę Ci pokazać, ze istnieje różnica między próbowaniem czegoś a robieniem. Wyobraź sobie taką sytuację, kiedy słyszysz:
„Spróbuj znaleźć książkę…”
I teraz:
„Znajdź książkę…”
O czym pomyślałeś przy jednym i drugim? Jest różnica, prawda?
Kiedy mówimy do dziecka „spróbuj…” w jego głowie zawsze pojawia się taka mała rezerwa, która zakłada, że może to się nie udać lub w wykonanie działania nie musi wkładać wszystkich sił. Dziecko uważa, że mówiąc „spróbuj…” nie oczekujemy od niego zrobienia czegoś, tylko właśnie próbowania. Nie zdziw się więc, że jeśli Twoje polecenie zacznie się od „spróbuj…”, dziecko go nie wykona lub nie będzie się starało. Na pewno jednak „spróbuje”, ale… chyba nie o to Ci chodzi, prawda?
To jest właśnie ta różnica między próbowaniem a robieniem.
„Spróbuj” jako zachęta
Wielu rodziców używa słowa „spróbuj…” by bardziej zachęcić dziecko do czegoś i jest to nienajgorsze wyjście zwłaszcza, gdy dziecko nie czuje pewnie w tym, co ma zrobić. A, jak już wspominałem, próbowanie zawsze jest lepsze niż nic nie robienie. W tym wypadku słowo „spróbuj…” może być doskonałym sposobem na walkę z własnymi lękami, wątpliwościami i ograniczeniami. Skoro dziecko ma tylko „spróbować…”, nic się nie stanie, jeśli się jej nie uda. A jeśli się uda? Wtedy razem będziecie świętować ten kolejny, mały sukces.
„Spróbuj” jako sprawdź
Dobrym przykładem na powyższe stwierdzenie może być motywacja w sporcie. Gdy dziecko nie chce zacząć uprawiać jakiejś dyscypliny, ponieważ nie wierzy, że sobie poradzi, możemy zachęcić je do tego, używając słowa „spróbuj…”, dając mu ten margines błędu, tą szansę na niepowodzenie.
„Spróbuj przebiec ten dystans…”, „Spróbuj ubrać łyżwy i wejść na lód…”: teraz rozumiesz, co mam na myśli?
Pozwólmy mu sprawdzić się w czymś nowym, jednocześnie nie wymagając od niego perfekcji. Nawet, gdy nasza pociecha poniesie porażkę, nie będzie ona tak dotkliwa, jak w przypadku polecenia, zaczynającego się od: zrób to, powinieneś, musisz.
„Spróbuj” na co dzień
Jako rodzic, sam musisz wiedzieć jak często używać słowa „spróbuj…” i kiedy korzystanie z niego odniesie oczekiwany skutek. Ten artykuł ma pokazywać Ci, co za sobą niesie to niewinne słowo i jak wpływa na to, co robi Twoje dziecko.
Pozdrawiam
Marcin Raszka
Chcesz wiedzieć więcej?
Zajrzyj do moich bezpłatnych poradników.
Kliknij tu aby przeczytać